Nie wiem czemu zdecydowałem się na przeczytanie tej książki. W końcu po przeczytaniu pierwszej części, doskonale wiedziałem czego się spodziewać... Niestety ciekawość i sympatia do Thorgala wzięła górę. Autorka w drugiej części całkowicie rezygnuje z własnej inwencji, po prostu przepisuje słowo w słowo dialogi z komiksów. O ile w komiksie dialog był zobrazowany świetnymi i klimatycznymi rysunkami Rosińskiego, o tyle w książce narracja autorki odziera całą historie z jakiegokolwiek klimatu. To już nie to samo. Zastanawiam się czy nie lepsze byłoby wydanie Thorgala w formie dramatu... same didaskalia pewnie więcej by wniosły do historii niż nieudolne opisy autorki.