Po rewelacyjnym tomie 1, dużo słabszych tomach 2 i 3, które przeczytałem niejako z rozpędu. W tomie 4 Grzędowicz trochę odzyskuje formę. Już końcówka trzeciego tomu zaczęła się nieźle rozkręcać i w kolejnej części mamy bezpośrednią kontynuację przygód Vuko i jego bandy. Końcówka ostatniej części, mimo że ciekawa i logiczna, sprawiła na mnie wrażenie jakby trochę spłyconej. Najciekawszy, moim zdaniem, motyw powieści został potraktowany tylko ogólnikowo. Liczyłem, że autor bardziej go rozwinie. Ale może za to w kolejnych częściach? Epilog powieści niczym dobra hollywoodzka produkcja pozostawia otwartą furtkę na dalsze przygody głównego bohatera... .