Druga część pod względem redaktorskim odrobinę lepsza od "Narodzin Gubernatora". W środku papier trochę gorszej jakości (pewnie zaoszczędzone pieniądze poszły na lepszego korektora). Mimo to jeszcze zdarzają się gdzieniegdzie literówki. Sama historia jak to zwykle u Kirkmana potrafi wciągnąć. Nie ma wielkiego zwrotu akcji, który wgniata w fotel, jak to miało miejsce w części pierwszej. Jest za to więcej, ale mniejszych zwrotów w fabule. Koniec końców czekam na część trzecią. Tam już na pewno, będzie się dziać...
Zbiór niezwykle ciekawych i klimatycznych opowiadań. Inspirowanych folklorem. Za pierwsze "A kochał ją, że strach" autorka otrzymała nagrodę im. Zajdla (w pełni zasłużenie). Treść opowiadań to pogranicze baśni i groteski, nie zawsze z dobrym zakończeniem. Takie fantasy dla dorosłych. Na pewno pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika fantastyki.
Po rewelacyjnym tomie 1, dużo słabszych tomach 2 i 3, które przeczytałem niejako z rozpędu. W tomie 4 Grzędowicz trochę odzyskuje formę. Już końcówka trzeciego tomu zaczęła się nieźle rozkręcać i w kolejnej części mamy bezpośrednią kontynuację przygód Vuko i jego bandy. Końcówka ostatniej części, mimo że ciekawa i logiczna, sprawiła na mnie wrażenie jakby trochę spłyconej. Najciekawszy, moim zdaniem, motyw powieści został potraktowany tylko ogólnikowo. Liczyłem, że autor bardziej go rozwinie. Ale może za to w kolejnych częściach? Epilog powieści niczym dobra hollywoodzka produkcja pozostawia otwartą furtkę na dalsze przygody głównego bohatera... .
Stary dobry Wiedźmin powraca. I to w dobrym stylu. Mimo obaw, że to tylko "skok na kasę" czyta się szybko i przyjemnie. Ot, zwykły wiedźmiński sezon, a po sezonie czas wrócić na zimowanie do Kaer Morhen. A za jakiś czas, kto wie, może kolejny sezon...
To na podstawie tej książki nakręcono w 1968 roku świetny film z Charltonem Hestonem pod tym samym tytułem. Szczerze mówiąc film przemawia do mnie bardziej niż książka. Przede wszystkim zabrakło tego przejmującego i genialnego zakończenia, które przeszło do historii kina jako jedno z najbardziej przejmujących. Książka co prawda też ma bardzo zaskakujące zakończenie ale zupełnie inne chociaż wciąż takie same. Krótkie, przyjemne i z zaskakującym zakończeniem czytadło. Warto na pewno zapoznać się z tą klasyką francuskiego s-f.
Książka to nie tylko zbiór opowiadań, ale przede wszystkim biografia. Sam Martin opowiada o swoich początkach w świecie literatury i trudzie i znoju tworzenia pierwszych opowiadań. A same opowiadania dodają tylko smaczku. Dla fanów G.R.R. Martina.
Do Zapomnianych Krain żywię dość mocny sentyment. Cała saga Baldur's Gate czy Incewind Dale to gry które swego czasu naprawdę mnie pochłonęły i historie, które wycisnąłem na wszystkie możliwe sposoby, wyboru scenariusza czy rozwoju postaci, do ostatniej kropli. Dzięki pierwszym trzem częściom Legendy Drizzta wspomnienia wróciły. Bohaterowie, których znałem tylko z gier wrócili i dzielą się swoją historią. Sam styl pisania Salvatore'a jest moim zdaniem dość przeciętny, ale sympatia do całego uniwersum Forgotten Realms podnosi ocenę o przynajmniej jedną gwiazdkę.
Nie wiem czemu zdecydowałem się na przeczytanie tej książki. W końcu po przeczytaniu pierwszej części, doskonale wiedziałem czego się spodziewać... Niestety ciekawość i sympatia do Thorgala wzięła górę. Autorka w drugiej części całkowicie rezygnuje z własnej inwencji, po prostu przepisuje słowo w słowo dialogi z komiksów. O ile w komiksie dialog był zobrazowany świetnymi i klimatycznymi rysunkami Rosińskiego, o tyle w książce narracja autorki odziera całą historie z jakiegokolwiek klimatu. To już nie to samo. Zastanawiam się czy nie lepsze byłoby wydanie Thorgala w formie dramatu... same didaskalia pewnie więcej by wniosły do historii niż nieudolne opisy autorki.
Kolejne dwie części "Opowieści..." rzucają nas na wschodnie i zachodnie rubieże Meekhańskiego Imperium. Tak jak w poprzednim tomie mamy dwie odrębne części i nowych bohaterów. Jednak nowe wątki zaczynają się przeplatać ze starymi i powoli popychają akcję do przodu. Teraz widać, że pierwsze dwa tomy to było tylko preludium do zakrojonej na szeroką skalę, epickiej fantasy.
Kawał naprawdę świetnego fantasy. Dawno nie zostałem tak wciągnięty, porwany przez losy bohaterów. A nawet wątek miłosny w drugiej części powieści bardzo wciąga i zapada w pamięć, nie mając nic z mdłych romansideł.
Klasyka polskiej fantastyki. Autor prowadzi narrację w taki sposób, że praktycznie bez ustanku zmusza czytelnika do myślenia. Same próby zrozumienia koalangu i ta satysfakcja kiedy się już zrozumie znaczenie tych wszystkich przenośni i niedomówień. Chociaż sama historia nieskomplikowana i to jej największa wada, jest za krótka...
Książka może trochę nużyć. Akcja rozwija się bardzo powoli. Ale pomysł na świat po "pierwszej" atomowej apokalipsie wspaniały. Poza tym przesłanie i generalnie bardzo dobre, trzymające w napięciu i smutne zakończenie. Niektórzy mawiają, że historia to nauczycielka życia, po lekturze mogę dodać, że dosyć marna z niej nauczycielka, jeszcze nigdy nikogo nic nie nauczyła...
Pierwsze wydanie pełne jest niestety literówek i błędów w tłumaczeniu. Irytuje też trochę używanie czasu teraźniejszego w narracji. Ale koniec końców historia jest rewelacyjna. A od osiemnastego rozdziału zaczyna się prawdziwa, hardkorowa jazda bez trzymanki. No i zakończenie, mimo wszystko zaskakujące i efektowne.